piątek, 27 marca 2009
Bangkok i sprawa paszportu
Piątek to czas odbioru naszych wiz. Kielonowi udało się bez problemu ja natomiast władowałem się na minę. Okazało się że 27 marca jest jakieś święto wojska w Birmie i wszyscy mają wolne, oczywiście w ambasadzie również. Cóż trzeba było zostać do poniedziałku. Nie było sensu żeby Kielon tez czekał bezproduktywnie więc w sobotę o 22.00 pojechał pociągiem do Chiang Mai. Ja do niego miałem dołączyć we wtorek. Kolejne dwa dni w Bangkoku czemu nie, lubię to miasto dobrze się tu czuję. Odebrałem swój paszport w poniedziałek, bez żadnych problemów otrzymałem wizę i również pociągiem o 22.00 ruszyłem na północ. Kupiłem najtańszy możliwy bilet za 271B. Obawiałem się trochę warunków, bo to w końcu 3 klasa ale nie było tak źle. Gdy ruszyliśmy rozwinąłem karimatę i sposobem zauważonym wcześniej u Wietnamczyków ułożyłem się pod siedzeniami. Muszę przyznać że spało się nadzwyczaj wygodnie, a po 14 godzinach znalazłem się w Chiang Mai.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz