Dlaczego 3 słoniki?

Dlaczego Trzy Małe Słoniki? Ano dlatego, że jest nas trójka (i może nawet tak pozostanie przez najbliższe 6 m-cy, kto wie?), w tej części świata mają hopla na punkcie słoni (wiadomo, trąba do góry, te sprawy :), a także słonik... yyy... znaczy słoń to symbol mądrości, siły i pomyślności fortuny, a i piwo które nas tu ujęło swym smakiem od pierwszego kontaktu nazywa się...yyy... no właśnie mamy jeszcze niejakie problemiki z miejscowym "alfabetem robaczkowym" :)) ale na naklejce są dwa białe słoniki, więc jak mamy ochotę na piwko grypsujemy w naszym slangu: "to jak? co pijemy? białe słoniki oczywiście :))!!!!", aha ponieważ słoniki na naklejce są białe, pasuje to do naszej "rasowej" sytuacji w środku Azji. Jeśli zaś chodzi o owe białe słoniki, to okazało się że to piwo marki Chang, z dwoma białymi słonikami w herbie, browar ten jest sponsorem Evertonu, a chang znaczy po prostu słoń... ot i cała tajemnica :)). Tak oto wygląda krótkie wytłumaczenie "co i jak" w tej materii, więc optymistycznym "I oby trąba twojego słonia nie trafiła w kaktus " ('Zmiennicy') :D
pozdrawiamy i życzymy pięknej zimy w Polsce:)



piątek, 27 marca 2009

Bangkok i sprawa paszportu

Piątek to czas odbioru naszych wiz. Kielonowi udało się bez problemu ja natomiast władowałem się na minę. Okazało się że 27 marca jest jakieś święto wojska w Birmie i wszyscy mają wolne, oczywiście w ambasadzie również. Cóż trzeba było zostać do poniedziałku. Nie było sensu żeby Kielon tez czekał bezproduktywnie więc w sobotę o 22.00 pojechał pociągiem do Chiang Mai. Ja do niego miałem dołączyć we wtorek. Kolejne dwa dni w Bangkoku czemu nie, lubię to miasto dobrze się tu czuję. Odebrałem swój paszport w poniedziałek, bez żadnych problemów otrzymałem wizę i również pociągiem o 22.00 ruszyłem na północ. Kupiłem najtańszy możliwy bilet za 271B. Obawiałem się trochę warunków, bo to w końcu 3 klasa ale nie było tak źle. Gdy ruszyliśmy rozwinąłem karimatę i sposobem zauważonym wcześniej u Wietnamczyków ułożyłem się pod siedzeniami. Muszę przyznać że spało się nadzwyczaj wygodnie, a po 14 godzinach znalazłem się w Chiang Mai.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz