Miało być prosto i nieskomplikowanie, a wyszło jak zwykle. Z Tanah Rata chcieliśmy się dostać do Parku Narodowego Taman Negara. Do wyboru mieliśmy dwie opcje: mini busem do miasta Gua Musang za 40RM i dalej za około 20RM na miejsce lub tańszą ale z kilkoma przesiadkami do Kuala Kubu Bahru. Wybraliśmy oczywiście tańszą wersję ale zmieniło nam to radykalnie plany.
Ruszyliśmy w trasę o 11 rano i po 4 przesiadkach i wydaniu w sumie po 17RM (Tapah – Sungkai – Tg. Malin) dotarliśmy do miasta Kuala Kubu Bahru. Stąd miała być prosta droga do Parku Narodowego. Droga była, a i owszem, tylko autobusu nie było:( , za to byli zawsze chętni do pomocy za niebiotyczną kasę taksówkarze, którym zarabiać nie dajemy – więc byliśmy w tak zwanej d.... :) Ich oferta – 90 RM za kurs wydała nam się śmieszna, więc po krótkiej naradzie, zmieniliśmy nasz cel na Kuala Lumpur. Przed nami jeszcze tylko jedna przesiadka w Rawang i szczuplejsi o kolejne 4RM docieramy do stolicy.
Cała podróż zajęła nam ponad 6 godzin, ale połączenia były ze sobą zsynchronizowane i nie czekaliśmy dłużej niż 10 minut na każdy następny autobus. Przy okazji podróży poznaliśmy niezły zakątek Malezji pełen dzikiej przyrody, a pod koniec podróży olbrzymie plantacje daktyli które ciągnęły się kilometrami na okolicznych wzgórzach.
Autobus wysadził nas w chińskiej dzielnicy przy jednym wielkim targu jakim jest ulica Petaling.
Troszkę czasu zajęło nam zorientowanie się co i jak i po kilku nieudanych próbach znalezienia lokum na noc trafiliśmy do hostelu Backpackers Travellers Inn. Pokój 3 osobowy, bez okna,wspólna łazienka na korytarzu czyli standard za 42RM, ale czysto, schludnie i bez insektów, więc nie ma co narzekać.
Wieczorem standard – prysznic i na miasto, na smaczną kolacyjkę w chińskiej jadłodajni.
niedziela, 14 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz