Dlaczego 3 słoniki?

Dlaczego Trzy Małe Słoniki? Ano dlatego, że jest nas trójka (i może nawet tak pozostanie przez najbliższe 6 m-cy, kto wie?), w tej części świata mają hopla na punkcie słoni (wiadomo, trąba do góry, te sprawy :), a także słonik... yyy... znaczy słoń to symbol mądrości, siły i pomyślności fortuny, a i piwo które nas tu ujęło swym smakiem od pierwszego kontaktu nazywa się...yyy... no właśnie mamy jeszcze niejakie problemiki z miejscowym "alfabetem robaczkowym" :)) ale na naklejce są dwa białe słoniki, więc jak mamy ochotę na piwko grypsujemy w naszym slangu: "to jak? co pijemy? białe słoniki oczywiście :))!!!!", aha ponieważ słoniki na naklejce są białe, pasuje to do naszej "rasowej" sytuacji w środku Azji. Jeśli zaś chodzi o owe białe słoniki, to okazało się że to piwo marki Chang, z dwoma białymi słonikami w herbie, browar ten jest sponsorem Evertonu, a chang znaczy po prostu słoń... ot i cała tajemnica :)). Tak oto wygląda krótkie wytłumaczenie "co i jak" w tej materii, więc optymistycznym "I oby trąba twojego słonia nie trafiła w kaktus " ('Zmiennicy') :D
pozdrawiamy i życzymy pięknej zimy w Polsce:)



sobota, 25 kwietnia 2009

Kierunek Langkawi - bezcłowy raj.

Hat Yai było tylko moją stacją przesiadkową, byliśmy tu już wcześniej pół roku temu i od tego czasu miasto się w ogóle nie zmieniło. Do Langkawi miałem odpłynąć promem z miasta Satun, ale obawiałem się że na ten ostatni o 16tej mógłbym nie zdążyć. Zamelinowałem się w hostelu Cathay, jedynka za cenę 160B, a od sąsiadów z hotelu można było ciągnąć wi-fi.
W biurze informacji turystycznej dowiedziałem się że autobus w kierunku Satun jeździ spod wieży zegarowej z częstotliwością 20 minut.
Gdy rano zjawiłem się w wyznaczonym miejscu okazało się że jeździ tam tylko autobus do Padang Besar, na szczęście miejscowi wytłumaczyli mi gdzie mam się udać. Wystarczyło podejść 300m w kierunku fontanny i tam w jakimkolwiek miejscu na ulicy Niphat Songhkrao łapać busa na stopa. Tak też uczyniłem. Podróż trwała z trzy kwadranse i kosztowała 63B. Żeby dostać się do przystani promowej poszedłem na drogę wyjazdową z miasta i tam załapałem się do pomarańczowego pickupa. Podróż trwa 20 minut i kosztowała 30B, ale mam uczucie że kierowca mnie naciął na dychę.
Prom miałem za godzinkę. Kupiłem bilet za 300B ostatnie drobne zainwestowałem w Changa i cierpliwie czekałem. Mniej więcej 20 min przed planowanym odbiciem od portu zaczęła się kontrola paszportowa. Wszystko szło sprawnie i odpłynęliśmy zgodnie z planem. Po drugiej stronie znowu odprawa, tym razem malezyjska i witamy w bezcłowym raju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz