Dlaczego 3 słoniki?

Dlaczego Trzy Małe Słoniki? Ano dlatego, że jest nas trójka (i może nawet tak pozostanie przez najbliższe 6 m-cy, kto wie?), w tej części świata mają hopla na punkcie słoni (wiadomo, trąba do góry, te sprawy :), a także słonik... yyy... znaczy słoń to symbol mądrości, siły i pomyślności fortuny, a i piwo które nas tu ujęło swym smakiem od pierwszego kontaktu nazywa się...yyy... no właśnie mamy jeszcze niejakie problemiki z miejscowym "alfabetem robaczkowym" :)) ale na naklejce są dwa białe słoniki, więc jak mamy ochotę na piwko grypsujemy w naszym slangu: "to jak? co pijemy? białe słoniki oczywiście :))!!!!", aha ponieważ słoniki na naklejce są białe, pasuje to do naszej "rasowej" sytuacji w środku Azji. Jeśli zaś chodzi o owe białe słoniki, to okazało się że to piwo marki Chang, z dwoma białymi słonikami w herbie, browar ten jest sponsorem Evertonu, a chang znaczy po prostu słoń... ot i cała tajemnica :)). Tak oto wygląda krótkie wytłumaczenie "co i jak" w tej materii, więc optymistycznym "I oby trąba twojego słonia nie trafiła w kaktus " ('Zmiennicy') :D
pozdrawiamy i życzymy pięknej zimy w Polsce:)



piątek, 24 kwietnia 2009

Bangkok po raz piąty

Tak, to już piąta wizyta w Bangkoku w ciągu pięciu miesięcy, myślę że ostatnia. Pewnie jak bym musiał tyle razy jechać do Warszawy to wolał bym się powiesić, ale Bangkok to co innego, to dopiero stolica!!! W piątek udało mi się odebrać paszport i to bez żadnych zgrzytów. Niestety termin mojej wizy do Birmy minął 22go, szkoda, trzeba zmienić plany. Na trzy dni zamelinowałem się w moim hostelu. Tu przed wyjazdem zostawiłem bagaże i zarezerwowałem nocleg mniej więcej na ten dzień.

W mieście panował upał więc zwiedzać to raczej mi się nie za bardzo chciało, zresztą miasto znam już dość dobrze. Postanowiłem okupić się w ciuchy, moje rzeczy po pół roku nadają się do wyrzucenia, zresztą i tak pozbywałem się ich sukcesywnie. W piątek wybrałem się na zakupy na targ w okolicy Th Krung Kasen, dokładnie trudno mi to umiejscowić. Na targ natrafiłem jadąc autobusem 57 na dworzec. Oprócz targu z super ciuchami i cenami, jest tam w pobliżu wielkie centrum hurtowe mieszczące się w kilku piętrowym budynku, tam zakupy można zrobić w klimatyzowanym budynku. W sobotę oczywiście ostatnie suweniry na targu Chatuchak.

Wieczorem pożegnanie z miastem, będzie mi go brakować, tego ruchu, smogu, upału, uśmiechniętych mieszkańców, wszędobylskich turystów, przydrożnych straganów z żarciem, chłodnego Changa wieczorem....

O godzinie 22.30 wpakowałem się do pociągu do HatYai, teraz już wiedziałem trzeba się ciepło odziać bo klima działa aż za dobrze. Przede mną 14 godzin jazdy.

Do zobaczenia Bangkoku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz