Dlaczego 3 słoniki?

Dlaczego Trzy Małe Słoniki? Ano dlatego, że jest nas trójka (i może nawet tak pozostanie przez najbliższe 6 m-cy, kto wie?), w tej części świata mają hopla na punkcie słoni (wiadomo, trąba do góry, te sprawy :), a także słonik... yyy... znaczy słoń to symbol mądrości, siły i pomyślności fortuny, a i piwo które nas tu ujęło swym smakiem od pierwszego kontaktu nazywa się...yyy... no właśnie mamy jeszcze niejakie problemiki z miejscowym "alfabetem robaczkowym" :)) ale na naklejce są dwa białe słoniki, więc jak mamy ochotę na piwko grypsujemy w naszym slangu: "to jak? co pijemy? białe słoniki oczywiście :))!!!!", aha ponieważ słoniki na naklejce są białe, pasuje to do naszej "rasowej" sytuacji w środku Azji. Jeśli zaś chodzi o owe białe słoniki, to okazało się że to piwo marki Chang, z dwoma białymi słonikami w herbie, browar ten jest sponsorem Evertonu, a chang znaczy po prostu słoń... ot i cała tajemnica :)). Tak oto wygląda krótkie wytłumaczenie "co i jak" w tej materii, więc optymistycznym "I oby trąba twojego słonia nie trafiła w kaktus " ('Zmiennicy') :D
pozdrawiamy i życzymy pięknej zimy w Polsce:)



niedziela, 22 lutego 2009

Hanoi – Stolica komunistycznego Wietnamu

Autobus przywiózł nas do Hanoi rano. Trochę jeszcze zaspani staraliśmy się zorientować gdzie jesteśmy. Od razu znalazł się naganiacz który zaproponował że podwiezie nas za darmo taksówką do centrum. Gdy zaczęliśmy zgłębiać temat okazało się że za darmo owszem ale jak weźmiemy pokój w jego hotelu, potem chciał od nas po dolcu za dowóz, aż w końcu sam się zamotał, więc podziękowaliśmy panu za współpracę, zorientowaliśmy mapę i ruszyliśmy całą piątką, w stronę starego centrum. Po drodze przygarnęliśmy do naszej piątki bardzo miłego Niemica Lutza. Miał on już wcześniej upatrzony hostel z łóżkami w sali zbiorowej, my natomiast postanowiliśmy poszukać czegoś na własną rękę. Chodząc tak po deszczowym Hanoi zaczepił nas naganiacz z hotelu i zaciekawił nas propozycją pokoju w cenie 6$ za trójkę i 5$ za dwójkę. Nasz pokój znajdował się na 5 piętrze w przybudówce przybudówki, dzięki czemu mogliśmy podziwiać całą panoramę miasta. Co prawda łazienka była na zewnątrz, ale w pokoju były trzy łóżka kablówka i łapaliśmy internet, dla nas to wystarczy. Można spokojnie polecić ten hotel. Nazywał się Apple i był na ulicy Luong Ngoc Quyen 53b, ekipa mówiła dobrze po angielsku, a w recepcji znajdowało się biuro turystyczne z najtańszymi wycieczkami.
Pierwszy dzień to czas na aklimatyzacje i odpoczynek po podróży. Po południu razem z Kielonem poszliśmy zwiedzać muzeum więzienie Hoa Lo zwane ironicznie Hanoi Hilton wejście 35000d. Robi wrażenie,warunki więzienne są przedstawione bardzo realistycznie, okraszone w dodatku fotografiami, ostra sprawa, warto wydać dwa dolary. Niestety, po drodze do muzeum, jakąś uszkodzoną kafelkom (flizą – dla mieszkańców Małopolski:)) przeciąłem sobie stopę i to dość poważnie, bo nie mogłem zatamować krwawienia. Cała akcja działa się przy głównych drzwiach do szpitala. Od razu wrzucili mnie na stół i zszyli mi stopę kasując 400000d za całą operacje. Negocjowałem cenę do upadłego ale lekarz był nieugięty, łapówkarz wstrętny nawet nie wystawił rachunku i wszystko wylądowało w jego kieszeni, skąd ja to znam?? Dla mnie to był czysty sabotaż komunistyczno internacjonalistycznej mafii lekarskiej :((
Cóż tak oto się skończył dla mnie ten dzień zwiedzania.
Następnego dnia chcieliśmy zobaczyć mauzoleum Ho Chi Mina niestety w poniedziałki jest ono nie czynne. Postanowiliśmy poświęcić dzień na sprawy organizacyjne. Załatwiliśmy sobie w naszym hotelowym biurze podróży dwu dniową wycieczkę do Halong Bay-32$, a przy okazji zostawiliśmy paszporty, żeby zorganizowali nam wizę do Laosu (cena wizy 30$). Kami razem z Kielonem wysłali paczkę do domu (pierwszy kilogram 17$ następne 1,30$) Ja leniuchowałem wykręcając się bólem stopy, która w zasadzie nie bolała, ale lekarz kazał ograniczyć poruszanie przez najbliższe 3 dni. Wykupiłem jedynie antybiotyki, co znowu szarpnęło mój budżet o 250000d ale pomny doświadczeń sprzed kilku tygodni z niegojącymi się ranami wolałem dmuchać na zimne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz