środa, 6 maja 2009
Powolutku, powolutku w stronę Kuala Lumpur.
W Georgetown zabawiłem niecałe dwa dni. Nadchodzi chyba pora monsunów, bo przez większość czasu padało. Postanowiłem się ruszyć w stronę wschodniego wybrzeża, z nadzieją że tam nie pada. Najpierw pojechałem do Kota Baru. Bilet kosztował 38RM, a podróż trwała ponad 7 godzin. Zatrzymałem się tu na dwa dni, ale deszcze goniły mnie nadal. Miasto jest ładne, malutkie i nie za bardzo jest co tam zwiedzać. Jest tam wierza zegarowa,muzeum, centrum kulturalne ale niestety w poniedziałki zamknięte. Potem ruszyłem do Kuala Terenggu bilet 18RM i trafiłem do kolejnej dziury. Znowu zostałem na 2 dni, a całe miasto zwiedziłem w pół z główną atrakcją Białym Meczetem. Miałem nadzieje że poopalam się na plaży, bo pogoda poprawiła się znacznie, ale niestety plaży nie było, to znaczy była ale stały na niej jakieś koparki i spychacze. W hostelu, w którym spałem, dowiedziałem się od innych backpackersów że takie same rozrywki czekają mnie w Kuantan, a na dodatek ceny noclegów zaczynają się od 35RM. Zrezygnowałem i postanowiłem od razu jechać do Kuala Lumpur. Coś to wschodnie wybrzeże jakieś takie biedne, gdybym miał więcej czasu mógłbym pojechać trochę w głąb kraju, dalej od brzegu. Widziałem tam piękne góry po których można by chodzić tygodniami. Niestety do wylotu zostało już tylko kilka dni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz