Dlaczego 3 słoniki?

Dlaczego Trzy Małe Słoniki? Ano dlatego, że jest nas trójka (i może nawet tak pozostanie przez najbliższe 6 m-cy, kto wie?), w tej części świata mają hopla na punkcie słoni (wiadomo, trąba do góry, te sprawy :), a także słonik... yyy... znaczy słoń to symbol mądrości, siły i pomyślności fortuny, a i piwo które nas tu ujęło swym smakiem od pierwszego kontaktu nazywa się...yyy... no właśnie mamy jeszcze niejakie problemiki z miejscowym "alfabetem robaczkowym" :)) ale na naklejce są dwa białe słoniki, więc jak mamy ochotę na piwko grypsujemy w naszym slangu: "to jak? co pijemy? białe słoniki oczywiście :))!!!!", aha ponieważ słoniki na naklejce są białe, pasuje to do naszej "rasowej" sytuacji w środku Azji. Jeśli zaś chodzi o owe białe słoniki, to okazało się że to piwo marki Chang, z dwoma białymi słonikami w herbie, browar ten jest sponsorem Evertonu, a chang znaczy po prostu słoń... ot i cała tajemnica :)). Tak oto wygląda krótkie wytłumaczenie "co i jak" w tej materii, więc optymistycznym "I oby trąba twojego słonia nie trafiła w kaktus " ('Zmiennicy') :D
pozdrawiamy i życzymy pięknej zimy w Polsce:)



niedziela, 10 maja 2009

Kuala Lumpur

Przyjeżdżając tutaj ogarnia mnie takie samo uczucia jak gdy przyjeżdżam do Bangkoku. Czuje dziwne podniecenie, źrenice mi się rozszerzają i uśmiech pojawia mi się na twarzy. Wszystko to dzieje się bez jakichkolwiek zabronionych środków farmakologicznych, ja po prostu lubię tu być.

Autobus dowiózł mnie idealnie pod Chinatown, miałem więc 300m do Hostelu w którym zatrzymaliśmy się ostatnio. Backpackers Travellers Inn oferuje wspólne pokoje w super cenie 11RM od łóżka. Na górze jest bar, taras z którego widać całą dzielnicę, na dole internet, a dla posiadaczy laptopów w całym budynku WiFi za 5RM dziennie.

Ostatnim razem zwiedziliśmy stolice bardzo dokładnie, jednakże było kilka miejsc które chciałem ponownie zobaczyć. W piątek wybrałem się do Muzeum Narodowego. Ostatnio zafascynowała mnie jego interaktywność – filmy, projekcje 3D, symulacje trzęsień ziemi itp. I tym razem było super. Aby ochłonąć od wrażeń przysiadłem na lodach w kafejce w pobliskim parku. Potem, sprawdziłem jak i za ile z dworca można dojechać do lotniska. Autobusy kosztują 9RM i jeżdżą co 15min.

Gdy wróciłem do hostelu wziąłem prysznic i jako że się już zrobiło chłodniej poszedłem coś zjeść dziś Kuchnia Indyjska:)

W ciągu całego wyjazdu schudłem 12kg i postanowiłem trochę się podtuczyć. Ale co z tego jak żołądek jest skurczony i wepchać się do niego za dużo nie da, a to na każdym kroku takie pyszności.

Sobota to spacer pod Petronas Tower czyli witamy w stolicy ze szkła i metalu. Cały dzień spędziłem na szwendaniu się po okolicy, prosta rzecz a tyle przyjemności. Wieczorem kolacja tym razem kuchnia Malezyjska :)

Niedziela to czas rozstania z miastem. Wymeldowałem się z hostelu i kolejką ruszyłem na Dworzec Główny. To tylko jeden przystanek ale nie chciało mi si dźwigać plecaka, a bilet kosztuje ringgita. Na dole dworca stoją autobusy na terminal, kupiłem bilet za 8RM i po godzinie byłem na miejscu. A teraz czekam na samolot. I cóż mogę dodać - żegnaj Azjo, oby nie na długo!

środa, 6 maja 2009

Powolutku, powolutku w stronę Kuala Lumpur.

W Georgetown zabawiłem niecałe dwa dni. Nadchodzi chyba pora monsunów, bo przez większość czasu padało. Postanowiłem się ruszyć w stronę wschodniego wybrzeża, z nadzieją że tam nie pada. Najpierw pojechałem do Kota Baru. Bilet kosztował 38RM, a podróż trwała ponad 7 godzin. Zatrzymałem się tu na dwa dni, ale deszcze goniły mnie nadal. Miasto jest ładne, malutkie i nie za bardzo jest co tam zwiedzać. Jest tam wierza zegarowa,muzeum, centrum kulturalne ale niestety w poniedziałki zamknięte. Potem ruszyłem do Kuala Terenggu bilet 18RM i trafiłem do kolejnej dziury. Znowu zostałem na 2 dni, a całe miasto zwiedziłem w pół z główną atrakcją Białym Meczetem. Miałem nadzieje że poopalam się na plaży, bo pogoda poprawiła się znacznie, ale niestety plaży nie było, to znaczy była ale stały na niej jakieś koparki i spychacze. W hostelu, w którym spałem, dowiedziałem się od innych backpackersów że takie same rozrywki czekają mnie w Kuantan, a na dodatek ceny noclegów zaczynają się od 35RM. Zrezygnowałem i postanowiłem od razu jechać do Kuala Lumpur. Coś to wschodnie wybrzeże jakieś takie biedne, gdybym miał więcej czasu mógłbym pojechać trochę w głąb kraju, dalej od brzegu. Widziałem tam piękne góry po których można by chodzić tygodniami. Niestety do wylotu zostało już tylko kilka dni.